13 cze 2016

Wrócił!

Wrócił! Wrócił!
Wrócił mój Pan, tata i skarb! Wrócił cały mój świat. Znów zapanował porządek i ład. 

Tak bardzo się za nim stęskniłam, że nawet nie wiedziałam tego, dopóki nie przyjechał. A, najchętniej rzuciłabym mu się na szyję i ochoczo wypięła tyłek do klapsa. A jaszcze chętniej bym tam razem z nim pojechała i nie opuszczała go na krok! 

W wakacje jadę do niego na cały miesiąc. Już się nie mogę doczekać. Obiecał, a raczej groził, że pójdziemy do lasu uprawiać... nie, nie seks, choć może kiedyś... survival. Będziemy spać w szałasie i jeść robaki. On będzie, ja wezmę jakieś cywilizowane żarcie. 

Ostatnio bardzo polubiłam Zombie. Są strasznie fajne. Mam nadzieję, że za naszego życia będzie apokalipsa zombie, wtedy uciekniemy i ukryjemy się gdzieś, i będziemy żyć długo i szczęśliwie, nie odstępując się na krok.

Wczoraj w nocy na przywitanie była mała sesja. Zauważyłam, że okropnie podnieca mnie, jak on każe mi się odwrócić tyłkiem do kamerki, wypiąć się do niego i nie pozwala mi na siebie patrzeć. Taka głupota, a ze mnie się leje. I wczoraj też tak było. Mmm, miodzio. 

7 cze 2016

ZDJĘCIE WACKA T.!

Założyliśmy się o głupotę z T. Kto przegra, ten miał zadanie, które wymyśli mu druga osoba. Ja dla T. wymyśliłam takie: jak będzie na plaży, ma zdjąć spodnie przy ludziach i zrobić zdjęcie swojego penisa i wysłać mi tak, by w tle byli właśnie ludzie. Ależ się ucieszyłam, gdy przegrał! Z niecierpliwością czekałam na zdjęcie. I dostałam!


Moje słońce zwierzyło mi się, że choć miał zdjąć spodnie tylko do kolan, to ściągnął całe, by wyglądało to naturalnie, bo jakby tylko do kolan, to wyglądałby jak zboczeniec (którym przecież jest). Powiedział, że to dość dziwne, nowe uczucie. Troszkę chyba mu się podobało. 

Nas ogólnie kręci ekshibicjonizm, więc mam nadzieję, że często będziemy się zakładać o właśnie takie zadania. Dziś praktycznie cały dzień bez stanika chodziłam - nienawidzę go, wolę chodzić bez. Byłam tak na mieście, więc ludzie mogli oglądać moje trzęsące się przy każdym ruchu piersi. 

Jutro do szkoły idę, po dwudniowym lenistwie. A szkoda, fajnie było ;(

6 cze 2016

Wszystkiego po trochu.

Jak ja nienawidzę okresu... Dostałam wczoraj, ale dziś się rozkręcił. Już wczoraj zwijałam się z bólu, dziś to tylko się powtórzyło. 
T. wyleciał wczoraj do Hiszpanii na tydzień. Tęsknię za nim tak ogromnie... Chociaż nawet jak jest w kraju, to nie ma go przy mnie, przynajmniej mam świadomość, że teoretycznie zawsze możemy się spotkać, a teraz czuję jego brak... Czuję, jakby część mnie gdzieś zaginęła. 
Bardzo bałam się tego lotu. Wcześniej mi powiedział, że on sam się boi, bo teraz ciągle jacyś terroryści, awarie, katastrofy, no i mnie nastraszył, i się przeraziłam. Ale koniec końców, T. żyje i ma się dobrze. 

Dostałam tydzień wolności (teoretycznej). Do jego powrotu mogę jeść słodycze ile chcę, ale uwzględniając to, co mnie nauczył (czyli nie za dużo), mogę dochodzić ile chcę (prócz dziś, bo dziś mam karę za nocne dyskutowanie), no i ogólnie mogę robić co chcę (byleby nie kręcił się koło mnie żaden chłopak, i takie tam głupoty, których robić nie zamierzam, bo nawet jeśli teoretycznie mogę, to nie mogę). 

Założyłam konto na instagramie, które troszkę będzie obrazować nasze życie. @my_sensual_world
Zapraszam do obserwowania, kto chętny :)

Teraz idę kupić czekoladę i słodycze na okres, żeby choć trochę sobie ulżyć. Bo ja miesiączki przechodzę strasznie; boli tak, że podwójnie widzę i prawie mdleję. Więc odrobina słodyczy nie zaszkodzi, a nawet pomoże. Bo wiadomo, że czekolada zwiększa hormon szczęścia, który tłumi ból. Więc to lek w sam raz dla mnie. 

A tam się T. wygrzewa. Ah... 
Obiecał, że kiedyś pojedziemy tam razem. <3

5 cze 2016

DDLG

Postanowiliśmy się pobawić w ddlg. W sumie, od jakiegoś już czasu nazywam go tatusiem, a on mnie córeczką. Mnie pasuje taki układ - lubię czuć się jak dziecko, zachowywać jak mała dziewczynka, a on z takim spokojem nade mną dominuje. To chyba najbardziej kocham, ten spokój, z jakim dominuje, to opanowanie, to, że nie krzyczy, a nawet jak krzyknie, to tylko dlatego, żebym się uspokoiła. 
Ah. 

Nie chce mi się opisywać kolejnych dni. 
Ogólnikowo:

3 dnia poszliśmy się przejść (to znaczy on mnie zmusił). Wyszliśmy na taką górę baaardzo wielką (chociaż on uważał, że to mała była - prawie 800 m!). Na szczycie chciał, żebym mu obciągnęła. Dostałam parę klapsów, bo się ociągałam. Gdy już to robiłam, po paru chwilach mi się znudziło i ręka mnie zaczęła boleć. Więc powiedziałam, że mam to gdzieś. Oj, jak on się zezłościł. Dał mi parę bardzo mocnych klapsów, a potem całą drogę powrotną się nie odzywał do mnie. Było mi tak strasznie smutno, tak bardzo płakać mi się chciało... ;(
Czułam się okropnie. Gdy wróciliśmy, napisał mi na cyckach "NIEGRZECZNA SUKA", zapiął klamerki na sutkach, zakneblował i spiął kajdankami. Musiałam z pół godziny stać, podczas gdy on leżał sobie na łóżku z trzcinką w ręce. Gdy byłam za głośno, uderzał mnie w tyłek. Gdy mnie uwolnił, mocno się przytuliłam go niego i bardzo przeprosiłam. Uwielbiam te chwile, gdy mogę się już w niego wtulić po karze. 

4 dnia, ostatniego, cały dzień leżeliśmy (tak do koło 16). Potem się spakowaliśmy i odwiózł mnie do domu. Szybkie pożegnanie, bardzo bolesne, i już go nie było...
Ale... Spotykamy się około 13 lipca i jadę do niego, zostanę tam na około miesiąc! Cały miesiąc z nim! Ah, już się nie mogę doczekać!