23 maj 2016

Małe smaczki.




Już za trzy dni się widzimy, a mnie dopadła jakaś infekcja. No niech to dunder świśnie! 

Przypomniała mi się chyba najbardziej podniecająca dla mnie rzecz na spotkaniu, jaka miała miejsce. Otóż ostatniego dnia T. związał moje ręce z tyłu paskiem i kazał mi uklęknąć przy łóżku, a potem się położyć cyckami na nim. Jednak ja tego nie zrobiłam, tylko gapiłam się na niego, a on, przechodząc za mną, od niechcenia pchnął mnie w plecy tak, że wylądowałam na łóżku. Spowodowało to wodospad, naprawdę, w moich majtkach. Specjalnie się podniosłam, a on zrobił to drugi raz. Ahhh. 

Pamiętam też jak raz czytałam mu opowiadanie erotyczne podczas rozmowy przez telefon. Specjalnie przyśpieszałam i mówiłam niezrozumiale, żeby tylko mnie upomniał, a on uparcie wszystko rozumiał, co mówię. Nie wiem, czy robił to specjalnie, by mnie zdenerwować i nie dać mi spełnienia, czy po prostu tak bardzo się wsłuchuje w moje słowa, że wszystko rozumie. Wrr.


W weekend dostałam trochę kabelków, bo byłam niegrzeczna. Bolało jak cholera, a ślady zostały piękne. Potem całą niedzielę je miałam, a gorąco było jak w piekle, więc chodziłam w krótkich spodenkach. 

W niedzielę też poszłam się przejść do lasu. Zadzwoniłam do T., a ten kazał mi poszukać jakiegoś osobliwego miejsca. Więc znalazłam. Rozkazał się rozłożyć na ziemi, głowa na dół, spodnie zsunięte, i tak się masturbować. Bardzo się podnieciłam na samą myśl, że ktoś może mnie obserwować. Wyobrażałam sobie, że to on mnie dotyka i pieści, a potem niespodziewanie wchodzi we mnie swoją męskością, nie pytając w ogóle o zdanie. Lubię czuć się bezsilna przy nim... I uwielbiam, gdy mnie ciągnie za włosy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz